Kilka dni wcześniej przygotowaliśmy lodowe babki. Jedna z nich była duża i miała być wielokolorowa:) Niestety kolorowe warstwy lekko się zmieszały i wyszła zielono-niebieska. Babka była z dodatkiem mnóstwa roślin przyniesionych ze spaceru.
W ten sam sposób powstały również małe babeczki, tym razem bez barwienia wody. Przy okazji poćwiczyliśmy nalewanie wody dzbankiem i strzykawką:)
Kiedy wszystko już porządnie zamarzło zabraliśmy się za eksperymentowanie. Zaczęliśmy od tego, co właściwie może rozpuścić lód. Padały rożne propozycje a do "badań" wybraliśmy kilka z nich, które zostały zaakceptowane przez nasza trójkę:)
1.Słońce
2.Sól
3.Pieprz
4.Woda zimna
5.Woda ciepła
6.Cukier
7.Młotek
Babeczki po wyjęciu z foremek zostały poddane powyższym czynnikom, tzn obwicie posolone, popieprzone, pocukrzone, wystawione na parapet (słoneczko świeciło niestety skromnie). W ruch poszły też młotki aby lód rozkruszyć. Na końcu użyliśmy jeszcze zimnej i cieplej wody.
Każda babeczka była pod ciągłą obserwacją a postępy w rozpuszczaniu były skrupulatnie notowane.
Po rozpuszczeniu się wszystkich babeczek i po przeanalizowaniu naszych zapisków doszliśmy do wniosku, że lód najszybciej rozpuścił się w ciepłej wodzie, następnie w zimnej. Nr 3 zajął młotek, dzięki któremu lód został rozkruszony i topił się w oczach. Nr 4 to sól, nr 5 słońce, nr 6 pieprz, który właściwie lodu nie rozpuścił, tylko babeczka stopiła się pod wpływem temperatury otoczenia. Cukier radził sobie podobnie jak pieprz i nie został uwzględniony w naszych wynikach.
Największa babka poddana został wszystkim możliwym czynnikom, ale nie tak prędko chciała się rozpuścić. Najwięcej przyjęła na siebie ciepłej wody. Na koniec powstała zielona breja, w której kąpały się zwierzaki i zamrożone rośliny:)
Zachęcam do wypróbowania tego doświadczenia. Jest bardzo proste w wykonaniu a przy tym dzieciaki mają mnóstwo zabawy. Najważniejsze jest jednak to, że nie "wkuwamy na pamięć" tylko doświadczamy a to dużo fajniejszy i lepszy sposób na naukę!
podobają mi się te kwiatowe mrożonki ;) po zdjęciu tytułowym myślałam, że robicie tort dla foki
OdpowiedzUsuń