czwartek, 21 lipca 2016

Włochy - wyprawa na wulkan- Wezuwiusz i Solfatara

Będąc we Włoszech w okolicach Neapolu odwiedziliśmy dwa wulkany, najbardziej znany Wezuwiusz i Solfatarę. Jak mówią niektóre źródła to tykające bomby a ich erupcje mogą nastąpić w każdej chwili. Po przeczytaniu takich informacji nie byłam do końca pewna czy nasza decyzja o wakacjach w Neapolu jest do końca przemyślana, ale zaryzykowaliśmy i szczęśliwie nic się nie stało.
O ile Wezuwiusz jest dość znanym i popularnym wulkanem, szczególnie z racji swojej niezwykle niszczycielskiej erupcji w 79r, które pogrzebała Pompeje i Herkulanum, o Solfatarze mówi się o wiele mniej. Ich popularność widoczna jest również wśród odwiedzających. Na tym pierwszym tłumy i kolejki a na drugim pustki. Zresztą sami też przez przypadek dowiedzieliśmy się, że w promieniu kilku kilometrów od naszego hotelu znajduje się wulkan.
Ale po kolei...


Wezuwiusz

Wulkan Wezuwiusz zobaczyliśmy już pierwszego dnia naszego pobytu w Neapolu. Jego okazałą sylwetkę(1281m n.p.m.) możemy dostrzec z wielu zakamarków miasta i okolicy. Przyciąga wzrok, trochę niepokoi, czasami wzbudza poczucie lęku ale też zachwyca. Jest bardzo rozpoznawalnym punktem na mapie. Za każdym razem kiedy ukazywał się naszym oczom, dzieciaki wołały rozradowane-Wezuwiusz!  Początkowo zachwycaliśmy się jego urokiem tylko z daleka, mijaliśmy go podczas podróży pociągiem, spoglądaliśmy na niego z Sorrento położonego po drugiej stronie Zatoki Neapolitańskiej.
W końcu jednak dojrzeliśmy do decyzji aby udać się na sam jego szczyt i zajrzeć mu do krateru:)




Z Neapolu pojechaliśmy kolejką podmiejską do miejscowości Ercolano. Przy samym dworcu znajduje się małe biuro organizujące wycieczki na wulkan. Koszt biletu dla osoby dorosłej to 20 Euro, dla dziecka powyżej 100cm-10 Euro. Dzieci niższe otrzymują bilet bezpłatny.
Cena biletu obejmuje przede wszystkim koszt przejazdu autobusem z miejscowości Ercolano do prawie samego czubka wulkanu.
Podróż trwała około 40 min i zaczęła się bardzo niewinnie. Kiedy jednak zaczęliśmy wjeżdżać na górę krętymi i ciasnymi uliczkami, to czasami robiło mi się gorąco:) Na szczęście nasz kierowca był bardzo opanowany i czujny, cały czas trąbił aby usłyszeli go inni kierowcy, zjeżdżający na dół. Droga była tak ciasna, że czasem z ledwością mijały się dwa pojazdy. Kiedy jednak spotkały się dwa autokary, sprawa robiła się bardzo trudna i jeden z nich musiał np. wycofywać aby drugi "zebrał" zakręt. Jedynym pocieszeniem było to, że nie widzieliśmy po drodze żadnego wypadku i zapierające dech w piersiach widoki. Wulkan, który z daleka był szary i bury z bliska wyglądał cudownie. Soczysta zieleń przeplatana niesamowitą żółcią i rzuconym gdzieniegdzie różem. Sceneria niemalże bajkowa...



Kiedy szczęśliwie dotarliśmy na parking, mieliśmy 1,5 godz na zwiedzanie. Aby dotrzeć na sam szczyt trzeba jeszcze przemierzyć na piechotę ok kilometra. Przy parkingu znajdują się budki z pamiątkami, wodą, sokami i lodami. Dla potrzebujących ustawione są również toalety. Jest też trochę cienia, co w okresie letnim jest na wagę złota.
Podobno na szczycie wulkanu miało być chłodniej, więc zabrałam ze sobą bluzy i trampki. Niestety zamiast chłodu i świeżego powiewu wiatru, było nieznośnie upalnie i słonecznie a wiatr chyba nie miał siły tak wysoko latać. Na szczęście trampki się przydały, bo ścieżka, którą się wędruje jest dość stroma a do tego kamienista.
Dzieci nie były zachwycone marszem, ale na wzajem motywowaliśmy się  do wejścia na sam szczyt. Żar płynący z nieba był najgorszy. Ale przy samym kraterze znajduje się kolejne miejsce handlowe, przy którym z wielką ochota odpoczywaliśmy i chroniliśmy się w cieniu.




Po odpoczynku nadszedł czas aby zajrzeć do krateru i sprawdzić, czy wulkan na pewno śpi. Dzieci mimo braku sił dzielnie dawały radę a Julek z tatą doszedł nawet do końca ścieżki otaczającej krater. My skupiłyśmy się bardziej na szybkich oględzinach, podziwianiu widoków i chowaniu się w cieniu:)








Ze szczytu Wezuwiusza rozciągają się niesamowite widoki na Neapol i zatokę. Widoczność mieliśmy bardzo dobrą, więc i zdjęć powstało bardzo dużo. Moje ulubione:


Wrażenia były niepowtarzalne, choć przez ten ukrop wyprawa była strasznie męcząca. Po zejściu ze szczytu na parking okazało się, że nasz autokar przyjechał po nas godzinę później niż zakładano( z powodu niegroźnego wypadku- zderzyły się dwa autokary). Mieliśmy w tym czasie okazję kupić pamiątki i poobserwować na spokojnie otaczającą nas przyrodę. Były też lody i duuuuużo wody:)




Kamienie wulkaniczne, figurka wulkanu i oczywiście magnes- takie pamiątki wybrały sobie nasze dzieci:)


Będą w Neapolu lub okolicy, warto wybrać się na wycieczkę na Wezuwiusza. Nie codziennie przecież możemy zajrzeć do krateru wulkanu, który wciąż jest aktywny. Niezapomniany również będzie wjazd autokarem czy busem ale przede wszystkim widoki ze szczytu. Cena może nie jest najniższa, ale moim zdaniem warto.
Jedyny minus tej wyprawy, pomijając pogodę jaką zastaliśmy, to tłumy turystów, niezliczone ilości autokarów czasami bardzo dużych i do tego zdarzające się korki. Autobusów jest tak dużo, że nie mieszczą się na parkingu i parkują przy drodze, przez co utrudniają zjazd. Droga jest wąska, wiec łatwo się blokuje. Poza sezonem pewnie jest lepiej, ale my zastaliśmy dosłownie tłumy,które poniekąd sami też współtworzyliśmy.

Solfatara di Pozzuoli

Solfatara di Pozzuolli to kolejny wulkan, który odwiedziliśmy. Nie słyszeliśmy o nim wcześniej ani nic na jego temat nie wiedzieliśmy. Nasza córka jest na szczęście typem zbieracza m.in. ulotek i to właśnie dzięki nim poznaliśmy to niesamowite miejsce. Nocowaliśmy akurat w hotelu bardzo blisko miejscowości Pozzuoli, więc grzechem by było nie sprawdzić, jak wygląda kolejny wulkan.

Solfatara di Pozzuoli, to zupełnie coś innego niż poprzedni wulkan. Na obszarze o średnicy ok 13 km rozciąga się Campi Flegri- to kaldera superwulkanu (samo słowo kaldera oznacza zagłębienie w szczytowej części wulkanu, które powstało w skutek gwałtownej eksplozji niszczącej górną część stożka wulkanicznego lub wskutek zapadnięcia się stropu komory pomagmowej wraz ze stożkiem wulkanicznym, solfatara natomiast oznacza geologiczną dziurę w ziemi, z której wydobywają się opary o temp. 100-300 st. C, zawierające mieszaninę pary wodnej, dwutlenku węgla i siarkowodoru). Na terenie Campi Flegri znajdują się 24 mniejsze kaldery oraz mniejsze stożki wulkaniczne. Jedną z takich mniejszych kalder jest odwiedzona przez nas Solfatara di Pozzuoli. Pod powierzchnią całej kaldery znajduje się ogromne jezioro płynnej lawy. Z informacji historycznych warto jeszcze dodać, że ostatni wybuch Campi Flegri miał miejsce ok. 40 tys. lat temu a jego wybuch był tak potężny, że powstała nawet teza mówiąca o tym, że mógł się on przyczynić do wyginięcia neandertalczyków w Europie.
źródło: Italia by Natalia

Odwiedzona przez nas Solfatara znajduje się w miejscowości Pozzuoli. Tradycyjnie dojechaliśmy tam kolejką podmiejską i tradycyjnie pogoda nam dopisała- czyt. było upalnie. Przed pójściem do Solfatary (ok 1 km od dworca) ochłodziliśmy się w jednym z nielicznych parków i przeczekaliśmy najwyższą temperaturę. Dzieciaki miały jak zwykle mnóstwo pomysłów na zabawę z wykorzystaniem znalezisk przyrodniczych.





W parku było bardzo przyjemnie i aż nie chciało się opuszczać miejsca, w którym było dużo chłodniej niż w mieście. Ograniczeni czasem wyruszyliśmy mimo wszystko w dalszą drogę. Kilometr wędrówki w upale, z dziećmi na ręku, pokonywaliśmy w ślimaczym tempie. Do tego jeszcze wciąż było pod górkę. Po ok godzinie, wreszcie się udało:)



Po zakupie biletów wyruszyliśmy w kierunku, który wskazywała mapa.
Cena biletów: dla dorosłych 7 euro, dla dziecka 5 euro.

Nasza przygoda z Solfatarą zaczęła się bardzo niewinnie. Zwykła ścieżka, tyły budynków, łąka, mały lasek.




Po kilkunastu metrach, miedzy drzewami, ukazał nam się niesamowity widok a dalej było jeszcze bardziej niesamowicie...






W powietrzu unosił się specyficzny zapach siarki i raz po raz znajdowaliśmy otwory w ziemi, z których unosił się zapach siarkowodoru i para. Po zejściu na sam dół zapachy były jeszcze bardziej intensywne. Zrobiło się też bardziej gorąco. W pobliżu dziur z siarką temperatura ziemi była tak wysoka, że parzyła przez podeszwy butów i nie można było na niej wystać.








W kalderze znajduje się też miejsce z bulgoczącym błotkiem o temperaturze ok 90st.C.





Wszystko wyglądało jak nie z tej ziemi. Oprócz oparów wydobywających się z ziemi, zapachów i bulgotków były też różne odgłosy co potęgowało nasze doznania. Po tupnięciu nogą słychać było specyficzny odgłos pustki i aż ciarki przechodziły po plecach.

W Solfatarze doznania przebywania w wulkanie są niesamowicie intensywne. W porównaniu z Wezuwiuszem tutaj dosłownie czuć, słychać i widać, że wulkan żyje! 

Po intensywnym wysiłku konieczna była duża dawka energii. Na terenie Solfatary znajduje się pole namiotowe, sklepiki z pamiątkami i minibary. Kupiliśmy więc pamiątkowe pocztówki i duuuże lody i chyba z godzinę odpoczywaliśmy w długo wyczekiwanym cieniu. Czas umilały nam trzy czy cztery kotki, które Pola bardzo chciała zabrać ze sobą do domu aby nie musiały mieszkać w takim gorącu:)




Mimo upału i strasznie męczącej pogody, mimo trudów i wysiłków jakie musieliśmy podjąć, warto było zobaczyć te dwa niesamowite wulkany. Tak strasznie różne i tak bardzo zachwycające.
Jeśli będziecie we Włoszech i będziecie mieć okazję przebywać w okolicy Neapolu, to koniecznie zobaczcie wulkany. Nie zawiedziecie się:)






3 komentarze:

  1. Byłam we Włoszech zaledwie raz i od razu pokochałam ten kraj! W okolicach Neapolu niestety nie byłam, a po zdjeciach widzę, że pieknie tam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowite do bulgoczące błotko! Wyobrażam sobie wrażenia słuchowe!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacja!!! Czytałam i uśmiechałam się do monitora :) Z włoskich wulkanów udało nam się zobaczyć tylko Etnę. Poleciałyśmy w zeszłym roku na Sycylię, ponieważ Zara była zafascynowana wulkanami. Rok później zainteresowanie nadal trwa. Dym wydobywający się z ziemi to niesamowite zjawisko!!! Widzieliśmy podobne w tym roku na Azorach w Furnas. Super się czytało, piękne zdjęcia. Och najpierw ten "Pies co jeździł koleją", a teraz to... Mam jeszcze kilka rzeczy dzisiaj do zrobienia, a jedyne o czym myślę to planowanie wakacji!!!! I jak tu żyć???

    OdpowiedzUsuń