Nie wiem, co te ślimaki mają w sobie, ale dzieciaki je uwielbiają. Jak tylko spadnie trochę deszczu, wyruszają na łowy, zbierają je, pakują w pudełka i robią z nich zwierzątka domowe. One są pewnie mniej zadowolone, ale jeden dzień poza ogródkiem, to pewnie dla nich życiowa przygoda, która bez dzieci nigdy by się nie wydarzyła:)
U nas dzieje się to nagminnie. Szukamy, podziwiamy, hodujemy i poznajemy ich obyczaje. Ostatnio Cynamonka uzbierała kilka ślimaków zaroślowych, jednego nagiego dorosłego, jedno nagie dziecko, wszystko wrzuciła do koszyka wypełnionego trawą i przyniosła do domu oznajmiając, że zakłada hodowlę:)
Na szczęście po przeczytaniu kilku informacji na temat ślimaków, zwłaszcza na temat ich rozmnażania i ilości składanych przez nie jaj( nagi pomrów wielki do 200 szt), ślimaki w trybie pilnym wróciły do swojego naturalnego środowiska.
Następnego dnia, podczas koszenia trawy natrafiłyśmy na niesamowite znalezisko. Gniazdo ślimaka z jajami i zabawa zaczęła się od nowa. Pola zrobiła nowy domek dla ślimaków i jajeczek, ale na szczęście tym razem wszystko zostało na dworze. Ciekawa jestem co z tego wszystkiego wyniknie i czy nasz ogródek wzbogaci się o kilka nowych ślimaczanych okazów?
Znalazłyśmy też kilka maleńkich nagich ślimaków
I ich mamę
Mimo tego,że moja miłość do tych małych obślizgłych stworzeń jest nieco mniejsza niż moich dzieci, to jestem z nich dumna, że nie boją się brać ich na ręce, nie czują żadnego obrzydzenia a na dodatek bardzo czule się nimi opiekują. Do tego obserwują, słuchają wiadomości i ciekawostek na ich temat i interesują się ich cyklem rozwojowym. To dobrze wróży na przyszłość:)
Wpis powstał w ramach projektu Mały Przyrodnik
Córka się ich boi :))))
OdpowiedzUsuńU nas jest w prost przeciwnie. Totalne uwielbienie:)
Usuń