Pogoda nam dopisała, więc zabawy na trawie były codziennie... oczywiście w towarzystwie kotów:)
Zabawy w domku...
Było też pranie i wieszanie...
I opiekowanie się a raczej zabawy z malutkimi kurczaczkami...
Grillowanie...
Wiejskie wycieczki po łąkach i polnych drogach, gdzie można zrobić ogromną kurzawę a wszystko jest tak brudne, że nie wiadomo, czy razem z dzieckiem nie wrzucić do pralki:)
Aby na to wszystko była siła, niezbędne są ćwiczenia fizyczne...jak za dawnych czasów, na trzepaku:)
Dla mnie, to dom rodzinny,ciepło i mnóstwo niesamowitych wspomnień...
Kapitalna miejscówka! Justyna, piękne zdjęcia! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję:) a miejscówka najlepsza na świecie:)
UsuńOglądając te zdjęcia widzę swoje dzieciństwo... Tak samo radosne... :-).
OdpowiedzUsuńPs. Też mieszkam na wsi w woj. łódzkim :-)
Mam wrażenie, że na wsi to dzieciństwo mija jakoś bardziej beztrosko niż w mieście...
UsuńMoże mieszkałyśmy gdzieś blisko siebie, trzeba to koniecznie ustalić:)
to jest jeden z powodów dla których mieszkamy teraz na wsi ....
OdpowiedzUsuńwystarczy rano boso wybiec na trawę, zjeść śniadanie w ogródku a dzień od razu nabiera rumieńców :)
Też o tym marzę, ale póki co muszą nam wystarczyć wyjazdy do moich rodziców...
Usuń