czwartek, 28 sierpnia 2014

Stare albumy...

Podczas pobytu u moich rodziców wyszperałam stare albumy do zdjęć. Nie używane już od ładnych kilku lat leżakowały sobie w garażu. Nie bardzo nadawały się do pierwotnego zastosowania ale były w na tyle dobrym stanie, że można je było jeszcze wykorzystać.
Czarne strony były grube i  "czarne" więc wykorzystaliśmy je do malowania kredą. Bez problemu kredę można też było usunąć lekko wilgotną gąbką.
Te białe strony, które służyły do ochrony zdjęć (takie przekładki) posłużyły nam jako kalka.
Na szczęście albumy znalazłam dwa, bo Cynamonki były nimi zafascynowane. Córka tworzyła swoje własne ilustracje a z nich książkę, natomiast Cynamonek najpierw sobie tylko rysował po swojemu a później ćwiczył rysowanie prostych kresek. Ja rysowałam kwiatuszki a on dorysowywał im ogonki. W ten sposób zapełniliśmy ponad pół albumu.  Zabawa była na tyle wciągająca i atrakcyjna dla dzieci, że po albumy sięgały jeszcze kilkakrotnie.








Większość naszych wakacyjnych zabaw organizowałam dzieciom na świeżym powietrzu, pod wiśniami. Nasz plenerowy stolik powstał z palet a do siedzenia użyliśmy poduszek ze starej kanapy. W późniejszym czasie powstał jeszcze daszek i ściany ze starych firanek. Dzieci uwielbiały się tam bawić. To był ich mały domek, który zapewniał cień, lekki chłodek i schronienie przed resztą świata.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz