Na pierwszy ogień poszły korony, które wydawały mi się banalnie proste a okazało się, że nieźle trzeba było się nakombinować, żeby w miarę normalnie wyglądały. Szara jest trochę za bardzo wypchana i lekko się zagina, na główce leży jednak całkiem dobrze.
Ponieważ tematyka balu to księżniczki i książęta, to dla księcia nie mogło zabraknąć konia. Na jednym oczywiście się nie skończyło, ponieważ księżniczka też takiego chciała. W ten oto sposób uszyłyśmy z babcią dwa koniki na patykach. Ich uszycie okazało się dosyć łatwe a efekt? No cóż, dla mnie rewelacyjny!
Książę do kompletu ma jeszcze pelerynkę.
Dzieci są zachwycone swoimi balowymi akcesoriami, co oczywiście zachęciło mnie jeszcze bardziej do szycia. Sama póki co nie zabieram się za koniki i korony, ale myślę, że po kilku obrusach i woreczkach zapachowych przejdę do bardziej skomplikowanych projektów. Trzymajcie kciuki, aby nie były gorsze od tych babcinych:)
A teraz ścianka i kilka fotek z akcesoriami:)
Konie - rewelka :-D
OdpowiedzUsuńBajeczne przebrania - fakt, że zrobione Twoją ręką dodaje im wartości i niepowtarzalności :). Pozdrawiam (i zapraszam "do siebie")
OdpowiedzUsuńJa też chcę konia dla Natu ! zapłacę sowicie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, a Natu na pewno konika niebawem dostanie:)
OdpowiedzUsuńkoniki są super! życzę, by zapał nie ostygł, a umiejętności rosły :)
OdpowiedzUsuńPierwszy konik na patyku jakiego uszyłam wyszedł ni nieco za duży, ale do dziś jest w użyciu. Potem uszyłam jeszcze dwa, sporo mniejsze dla młodszej córki i dla siostrzenicy. Jedna z ulubionych zabawek, Co jakiś czas uruchamiają się i organizują konne galopady po domu.
OdpowiedzUsuń