Święta Wielkanocne mają na wsi inny wymiar. Jest się bliżej tradycji, bliżej natury, bliżej Boga. I chociaż wiele z dawnych obrzędów odeszło już w zapomnienie, to i tak wolę je obchodzić na wsi niż w mieście. Święcenie koszyczków z pokarmami, wspólne śniadanie, poszukiwanie jajek a między tym rozmowy, przygotowywanie posiłków, bieganie, wariactwa. Czas spędzony w gronie rodziny. Dzieci, rodzice, dziadkowie, prababcia, ciocie, wujkowie, kuzynostwo. Wszystko to jest bezcenne.
Jak to wiosną bywa na wsi, wszystko się rodzi do życia. I to nie tylko przyroda! Dzieciaczki mogły poobserwować kury i ich obyczaje. Jedna wysiadywała jaja, druga opiekowała się swymi dwoma kurczakami i gołębiem, którego odrzucili rodzice. Nad całym stadem czuwał oczywiście kogut. Były małe świnki z mamą, cielaczek, do którego można się było poprzytulać, kaczki i oczywiście ukochane koty. To bardzo cenne doświadczenie dla dzieci, kiedy wszystko można zobaczyć na żywo, podotykać, posłuchać, powąchać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz