Wstępem do zabaw była jak zwykle tematyczna rozmowa. Jak matka z córką rozmawiałyśmy o tym na jakich produktach jest czekolada, jak można ją jeść. Cynamonka najlepiej znała czekoladę w tabliczce, ale wymieniła też czekoladę do picia, polewę do ciasta, ciasteczka. W sklepie przypomniała sobie, że jeszcze są przecież cukierki czekoladowe!
Tematem niemalże nie do przejścia okazało się pochodzenie czekolady. Nijak Cynamonce nie mogłam wytłumaczyć, że czekolada jest z kakao. Cały czas upierała się, że to kakao jest z czekolady i koniec! Mamacynamonka szybko znalazła więc pomoce w sieci i przygotowała karty obrazkowe z całym procesem powstania prawdziwej czekolady: od drzewa kakaowego do pakowania czekolady.
Układaliśmy karty zgodnie ze schematem obrazkowym, co było nie lada wyczynem, bo karty były słabej jakości (kiepska drukarka).
Mamacynamonka znalazła też obrazek jak powstaje wielkanocny zając i to było już trochę ciekawsze:)
Później była szczypta wiedzy książkowej. Mama przeczytała dzieciom gdzie rosną drzewa kakaowe, jak zbiera się owoce, jakie mają ziarenka itp. Bardzo pomocna okazała się książka o Afryce, w której Cynamonka z wielkim entuzjazmem szukała informacji, które związane są z kakao.
Następnym krokiem, tym na który czekały Cynamonki, było próbowanie. Trochę były zaskoczone, że na dwóch spodeczkach dostały jakieś czekoladki w proszku, ale paluszki poszły w ruch i wszystko okazało się oczywiście pyszne. Te proszki to oczywiście kakao i czekolada.
Następne do spróbowania były czekolady : biała, mleczna i gorzka. Cynamonka zgadywała jakiego składnika nie ma w białej czekoladzie.Trudno było jej uwierzyć, że nie ma tam kakao tylko CUKIER, mleko itd.
Co kryje nasza szafka ze słodyczami? Jakie mamy słodycze z czekoladą? To było kolejne zadanie dla Cynamonków. Miały położyć na stole wszystko to, co ma czekoladę. Poszło świetnie. Znalazły się Mikołaje, zające i cała góra innych czekoladowych pyszności. Obawiałam się, że Cynamonki będą chciały wszystkiego spróbować, ale chyba już były trochę zasłodzone i niczego więcej nie tknęły.
Dla Cynamonka była jeszcze dopasowywanka czekoladowa i Mamacynamonka czym prędzej wszystko posprzątała aby już nie kusiło.
Była jeszcze jedna zabawa. Na papierowym talerzyku, który był naszą białą czekoladą, przyklejaliśmy dodatki jakie chcielibyśmy mieć na czekoladzie. Dodatki powycinała Cynamonka z gazetek reklamowych. Czekolady wyszły bardzo fantazyjne. Mogliśmy nie tylko ćwiczyć wycinanie i przyklejanie, ale również nazywanie produktów, które naklejaliśmy. Na koniec jeszcze tylko ozdobna tasiemka- oczywiście w ruch poszły nasze plastikowe igły i włóczka. I gotowe!
Na deser zjedliśmy naleśniczki z jabłkiem posypane cukrem pudrem i niewielką ilością kakao i nasz megasłodki czekoladowy dzień dobiegł końca.
Jakby ktoś chciał poczytać o tym jak robi się czekoladę, to polecam:
http://strefapodrozy.blogspot.com/2012/10/jak-powstaje-czekolada-z-wizyta-w.html
A przed kolacją przygotowaliśmy jeszcze baziokotki ( słowotwórstwo Cynamonki) na Niedzielę Palmową. Cynamonce trochę się pomyliło z koszyczkiem i chciała włożyć do baziokotków duże zajączki i kurczaczki, ale ostatecznie zakończyło się na filcowych zajączkach i małym kurczaczku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz